Tomasz Żuchowski: Nie mamy się czego wstydzić, jeśli chodzi o drogi

Plany na przyszłość już znamy. Możemy na chwilę pomówić o przeszłości? Od 2015 r. do marca 2018 r. był Pan wiceministrem infrastruktury i budownictwa, a jeszcze wcześniej odpowiadał Pan w Ministerstwie za sektor budownictwa i planowania przestrzennego.

Tomasz Żuchowski: Tak, w mojej pracy zawodowej było również i takie doświadczenie. Myślę, że ten obszar jest trochę w kontrze z przyzwyczajeniami i doświadczeniami wszystkich inwestujących, czy to publicznych, czy prywatnych. Każdemu inwestorowi zależy na czasie i ekonomii oraz realizacji swoich planów jak sobie wymarzył czy zakładał. Przepisy i procedury, natomiast mają często swój punkt patrzenia i korygują nasze plany. Ważne jest, aby ci, którzy je tworzą, dobrze znali cel, jakiemu mają służyć, rozumieli drugą stronę, czyli inwestorów, i mówiąc wprost, zbyt często ich nie zmieniali. Jak to się zwykło mawiać, lepsze niedoskonałe prawo, ale stabilne i racjonalne, niż to lepsze, ale co jakiś czas unowocześniane, czy też z pozoru proste, a potem sprawiające wiele kłopotów. Musimy pamiętać, że za tym wszystkim stoi człowiek, urzędnik, projektant czy inwestor, którzy muszą to wszystko spełnić w praktyce. Reforma planowania – tu ktokolwiek czegokolwiek by nie zrobił, zawsze będzie komuś coś przeszkadzało. Możemy jedynie próbować racjonalnie zapanować nad dalszymi decyzjami, przede wszystkim nt. mieszania się różnych sfer budownictwa w jednym miejscu. Budownictwo i planowanie to też, a może przede wszystkim, ekonomia. Ale taka ekonomia, której efekty oddziałują w dalszej perspektywie czasowej, tzn. każdy się chce wybudować tam, gdzie ma działkę, potem jak już się wybuduje, chce mieć drogę, kanalizację, dostęp do szkoły itd. A to wszystko kosztuje i często trzeba dokonywać wyborów, czy budować drogę do nowych zabudowań, czy remontować te istniejące w zwartej zabudowie. Jeśli nałożymy na to inwestycje infrastruktural...